
Protest pracowników Google. Ponad 1400 osób domaga się zaprzestania prac nad wyszukiwarką na rynek chiński. Powód? Nie chcą współtworzyć narzędzia cenzury i inwigilacji.
Podczas gdy Google testuje wyszukiwarkę specjalnie dla Chin o nazwie Dragonfly, jego pracownicy oficjalnie popierają protest zainicjowany przez Amnesty International. Domagają się całkowitego porzucenia projektu, gdyż w Dragonfly widzą wyszukiwarkę z założenia ocenzurowaną. Według nich jest to także narzędzie, które niedemokratyczne Państwo Chińskie miałoby stosować w celu inwigilacji obywateli.
Pracownicy Google, wliczając w to programistów, inżynierów, kreatywnych oraz menedżerów różnych szczebli, wystosowali list otwarty do zarządu. Podkreślają w nim, że Google, jako największa i najlepsza wyszukiwarka na świecie powinna przeciwdziałać cenzurze w Internecie, a nie ją wspierać. Piszą także, że jednym z aspektów, dlaczego podjęli pracę w koncernie jest przekonanie, że Google przedkłada swoje wartości nad zyski. Z tego powodu nie chcą uczestniczyć w projekcie, który służyłby do łamania wolności słowa czy dezinformacji.
Autorzy listu dodają jednocześnie, że ich protest nie jest skierowany przeciwko Chinom jako takim, lecz przeciwko używaniu technologii do działań opresyjnych. Dodają także, że uruchomienie w Chinach projektu Dragonfly stworzyłoby niebezpieczny precedens. Stąd zaś już niedaleka droga do scenariusza, w którym w kolejce po własne ocenzurowane wyszukiwarki ustawiłyby się kolejne reżimy.
Warto dodać, że większość użytkowników Internetu w Chinach nie posiada dostępu do Google w wersji, jaką znamy w Europie. Szczegóły dotyczące prac nad ocenzurowaną wyszukiwarką Dragonfly na rynek chiński ujawnił w sierpniu serwis TheIntercept_. Według źródeł serwisu, wyszukiwarka ta miałaby wymazywać z listy wyników treści związane z religią, demokracją, pokojowymi protestami czy prawami człowieka.
Anonimowe źródła podają, że prace nad Dragonfly rozpoczęły się wiosną 2017 roku. W grudniu tego samego roku szef Google, Sundar Pichai, miał rzekomo spotkać się z wysokiej rangą przedstawicielem rządu Chin w celu dopięcia szczegółów. Program tworzony dla Chin ma być zgodny z restrykcyjnym chińskim programem o angielskiej nazwie „The Grat Firewall of China” służącym do cenzurowania Internetu.
Szefostwo firmy nie odniosło się jeszcze oficjalnie do protestu pracowników. Wcześniej Sundar Pichai potwierdził istnienie projektu, ale zapewnił, że jest to „jedynie test”. Niezależnie od wiarygodności tych zapewnień każdy, kto do tej pory uważał Google za firmę, którą kierują tylko wzniosłe cele, może już zdjąć klapki z oczy.
Oficjalne zakończenie Dragonfly zostało ogłoszone przez przedstawicieli Google po fali wewnętrznych protestów i rosnącej presji społecznej. Ta decyzja była efektem wielomiesięcznego dialogu z pracownikami firmy, którzy otwarcie wyrażali swoje wątpliwości etyczne. Dla wielu analityków ten moment był symbolicznym zerwaniem z próbą dostosowania wyszukiwarki do autorytarnego reżimu. W praktyce zakończenie Dragonfly oznacza zatrzymanie wszelkich testów oraz zamknięcie prototypu w fazie koncepcyjnej. Warto zauważyć, że profesjonalna agencja SEO coraz częściej zwraca uwagę na przejrzystość algorytmów i ich wpływ na użytkowników. Z kolei dla firm, które inwestują w tanie pozycjonowanie, takie działania Google mogą stać się przestrogą przed brakiem transparentności technologicznej.
Organizacje praw człowieka od samego początku krytykowały Dragonfly, wskazując na brak wystarczającej transparentności ze strony Google w trakcie trwania projektu. Choć zakończenie Dragonfly zostało odebrane jako sukces aktywistów, to nadal towarzyszy mu niepokój dotyczący przyszłych działań korporacji technologicznych. Krytycy przypominają, że zakończenie nastąpiło dopiero po silnym oporze pracowników, a nie z własnej inicjatywy firmy. W kontekście działań marketingowych i algorytmicznych podobne wyzwania obserwuje się również w praktyce, jaką jest pozycjonowanie stron, gdzie mechanizmy wyszukiwania muszą być etyczne i sprawiedliwe. Przedsiębiorcy stawiający na pozycjonowanie sklepów internetowych muszą brać pod uwagę, że algorytmy mają ogromny wpływ na widoczność treści i odpowiedzialność firm technologicznych nie może być pomijana.
Chociaż zakończenie projektu nastąpiło jeszcze w fazie testowej, ujawnione informacje wskazują, że prototyp miał zaimplementowane mechanizmy cenzury zgodne z oczekiwaniami rządu Chin. Już sama architektura systemu zakładała filtrowanie wyników, ukrywanie „niewygodnych” treści oraz śledzenie danych użytkowników. Tego typu funkcje wywołały szczególne poruszenie w środowisku programistów i obrońców wolności słowa, którzy obawiali się precedensu. Dla branży marketingu internetowego to lekcja, jak nie powinno wyglądać kampania reklamowa sklepu internetowego – oparta na ukrytych filtrach zamiast rzetelności. Warto też zauważyć, że uczciwa kampania Google Ads powinna promować transparentność, a nie manipulację wynikami wyszukiwania.
Decyzja ozakończeniu Dragonfly wynikała z połączenia presji wewnętrznej i zewnętrznej, zwłaszcza ze strony pracowników oraz społeczności międzynarodowej. Pracownicy Google, zaniepokojeni etycznymi aspektami projektu, wystosowali list otwarty, w którym domagali się zaprzestania dalszych prac. Równocześnie media i organizacje pozarządowe nagłaśniały problematyczne założenia projektu, co skłoniło zarząd firmy do ostatecznego zamknięcia projektu. W podobny sposób przedsiębiorcy powinni analizować narzędzia reklamowe, a decyzje o budżecie warto opierać o cennik Google Ads, uwzględniając nie tylko koszty, ale i przejrzystość działań.
Zdjęcie: CNBC